Chiang Mai odebrałam jako przyjemne miasto. Gwarne, ale też z łatwością znajdziemy spokojne zakątki. Mogłabym spędzić tu znacznie więcej czasu, jeszcze tyle zostało do zobaczenia.
W Chiang Mai mieszkaliśmy w klimatycznym hotelu przy wąskiej uliczce na Starym Mieście. Naprzeciwko była pralnia. Na prawo, w odległości 2 minut, znajdował się sklep 7/11. Na lewo w ciągu 4 minut na piechotkę docierałam do fortyfikacji, fosy oraz wieczornego targu z pysznym jedzeniem. Lokalizacja była świetna..
Atrakcje Chiang Mai
Old City
Old City ma kształt kwadratu o boku około 1,5 kilometra i otoczone jest z czterech stron kanałami. Właściwie jest to fosa, wzdłuż której mijamy fragmenty 700-letnich fortyfikacji. Spacer wzdłuż nich to bardzo przyjemne zajęcie, pomimo biegnących obok hałaśliwych ulic. Kanały są zadbane i otoczone zielenią.
Uliczki starego miasta są wąskie i klimatyczne z mnóstwem kafejek i restauracji. Nie brak też salonów masażu, kuchni z ulicznym jedzeniem i oczywiście stoisk z przeróżnymi wyrobami i pamiątkami.
Rzeka Ping
Rzeka Ping przepływa w odległość około 1 kilometra od dzielnicy Old City. Po wyjściu poza mury starego miasta w kierunku rzeki, zmienia się zabudowa – budynki są wyższe, bardziej okazałe.
Po drodze spotykamy największe owoce rosnące na drzewach – jackfruit inaczej chlebowiec różnolistny lub drzewo bochenkowe.
Rzeka w mieście zwykle jest jego malowniczym elementem. I tutaj również. Wzdłuż rzeki są chodniki i ładne widoki. Jest i wędkarz.
Srebrna świątynia (Wat Sri Suphan)
Wat Sri Suphan znajduje się poza murami Old City, w odległości około 300 metrów. Idziemy tam z ciekawości, taka odmiana od wszechobecnych złotych. Choć w tej podróży widzieliśmy już Białą Świątynię w Chiang Rai.
Jest późne popołudnie więc budowlę ładnie oświetla słońce. Wstęp na teren obiektu 50 THB/os.
Podchodzę do schodków prowadzących do świątyni – zakaz wstępu dla kobiet. Pierwszy raz w Tajlandii spotykam się z takim zakazem.
Obchodzę świątynię wokół, przyglądając się misternie tłoczonym metalowym panelom.
W dolnej części zauważam napisy krajów różnych krajów – jest Malezja, Indonezja. Dalej dostrzegam miasta takie jak Londyn, Paryż, Berlin, Moskwa, Kair, a także Watykan. Co robi Watykan na buddyjskiej świątyni? Polskiego miasta nie zauważyłam.
Wat Umong
Wat Umong zwana też „leśną świątynią” znajduje się 4,5 km od Old City. Pojechaliśmy tam może nie tyle z chęci jej oglądania, co bardziej z racji położenia w lesie. Sama świątynia jest nietypowa. Właściwie są to wydrążone w zboczu tunele. Powstała 700 lat temu dla mnichów pustelników.
Aby wejść do środka świątyni-tunelu należy zdjąć obuwie.
Na wzgórzu ponad świątynią oglądamy pagodę.
Nieopodal w dole dostrzegam bibliotekę.
Na terenie świątynnym znajduje się także klasztor, małe muzeum, staw oraz inne budowle. Całość przyjemnie zacieniają wysokie drzewa.
Idziemy nad staw. Mijamy stoisko z karmą dla ryb i ptaków. Zwracam uwagę na miejscowych ludzi. Każdy z nich, bez wyjątku, kupuje 1-2 paczki karmy. Rzucają karmę rybom, ptakom i wracają. Niewielu przystaje na dłużej.
My przechodzimy kładką na małą wysepkę, którą opanowały gołębie. Ładne stąd widoki w każdym kierunku, ale w takiej chmarze gołębi nie mamy ochoty usiąść na ławce. W stawie kotłują się tłuściutkie ryby.
Spoglądamy jeszcze na staw z innej strony.
Jeden dzień poświęciliśmy na wyjazd do Parku Narodowego Doi Inthanon, tym razem z miejscowym biurem podróży.
Podróż po północnej Tajlandii z kilkudniowym pobytem w Bangkoku opisałam w Tajlandia bez słoni, tygrysów i długich szyi. A jednym z miejsc, które odwiedziłam w trakcie podróży była Biała Świątynia.
Inne miejsca które odwiedziłam zobacz na mapie.
.