Nazwę Mariensztat kojarzyłam głównie z piosenką „Małe mieszkanko na Mariensztacie” wykonywaną przez Irenę Santor. Pani Irena nie jest pierwszym i jedynym wykonawcą piosenki, ale mnie akurat kojarzyła się z tą artystką. Bywając w Warszawie jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, by sprawdzić o czym śpiewała.
Trochę historii
Aby dowiedzieć się więcej o osiedlu, będącym częścią warszawskiej dzielnicy Śródmieście, sięgnęłam do historii.
W XVIII w. Eustachy i Maria Potoccy założyli jurydykę (czyli prywatne miasto), którą nazwano imieniem właścicielki. W języku niemieckim Marienstadt oznacza „miasto Marii”. Dzielnica rozwijała się, a w połowie XIX wieku plac na Mariensztacie stał się głównym targowiskiem tej części Warszawy. Na początku XX wieku wybudowano kilka wysokich budynków, a wśród nich najwyższy w ówczesnej Warszawie – dziewięciokondygnacyjny (budowa 1910-1911 r.). Na wysokości trzeciego piętra kamienicę łączył pomost z biegnącym obok wiaduktem. Po zniszczeniach II wojny światowej Mariensztat był pierwszym odbudowanym osiedlem. W budynkach starano się zachować stylistykę fasad wcześniejszych kamienic. Osiedle wraz z trasą W-Z oddano do użytku 22 lipca 1949 roku. Zamieszkali w nim zasłużeni budowniczowie trasy W-Z i przodownicy pracy. Piosenka „Małe mieszkanko na Mariensztacie” powstała w 1950 roku, a jej fragment brzmi:
…Małe mieszkanko na Mariensztacie,
a w tym mieszkanku, przypuśćmy, my.
I już w nim tapczan i radio Tesla
biurko, firanki, fotele dwa
i jakiś kredens, pies, cztery krzesła –
wszystko na raty z PCH…
Jak obecnie wygląda osiedle Mariensztat?
Ze starówki skręcamy w ulicę Bednarską, gdzie po obu stronach wybrukowanej ulicy stoją odnowione niewysokie kamienice.
Zielonym miejscem jest Skwer Samuela Orgelbranda, nad którym góruje kościół św. Anny oraz zamek.
Rynek Mariensztacki to wybrukowany plac z niewielką fontanną w rogu. Fontannę wykonano w 1949 roku, w trakcie odbudowy osiedla, a przedstawia trzech chłopców wpatrzonych w wodę.
Jest jeszcze pomnik przekupki z kurą na ręku także z 1949 roku.
W moim subiektywnym odczuciu historia tego miejsca jest ciekawsza niż obecny wygląd osiedla. I właśnie dla tej historii, którą przedstawiłam w dużym skrócie, warto tu zajrzeć. A przecież nakręcono również film „Przygoda na Mariensztacie” (1953).
Gdzie dalej
Mariensztat to także oaza spokoju o małomiasteczkowym wyglądzie, gdzie znajdziemy chwilę wytchnienia od gwarnej starówki.
Pojedź też do Katowic i obejrzyj górniczy Nikiszowiec.
Inne miejsca które odwiedziłam zobacz na mapie.
.