Kalisz kojarzył mi się głównie z produkcją fortepianów i nigdy nie myślałam o nim w kategoriach miasta do zwiedzania. A okazało się, że można tu miło spędzić czas poznając historię fortepianów i miasta.
Trochę z historii fabryki fortepianów
W tym wpisie skupię się na instrumentach, z których słynął Kalisz. Prezentowano je na wystawach wielu europejskich miast oraz w Nowym Jorku.
Gustaw Arnold Fibiger pierwszy fortepian zbudował w 1878 roku i rok ten uważa się za rozpoczęcie działalności Fabryki Fortepianów i Pianin. Rozgłos fabryce przyniósł wielki fortepian koncertowy zaprezentowany na wystawie w Warszawie w 1885 roku. Piętnaście lat później produkcja fortepianów i pianin przeniosła się do nowego budynku.
Najwyższy poziom produkcji osiągnięto przed I wojną światową sprzedając ponad 1000 instrumentów rocznie oraz w latach 60. XX wieku. Roczna sprzedaż była jeszcze wyższa, ale w większości były to pianina.
Aby zapewnić fabryce wykwalifikowanych pracowników, w 1955 roku otwarto Technikum Budowy Fortepianów, które funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Jest to jedyna taka szkoła w Polsce i jedna z trzech na świecie. Dwie pozostałe znajdują się w Niemczech i w Austrii.
Fabryka Pianin i Fortepianów „Calisia” funkcjonowała do 2007 roku. Dwa lata później prawo do marki Calisia wykupiła polsko-chińska firma. Obecnie instrumenty produkowane są w Chinach z wykończeniem w Polsce.
Budynek dawnej fabryki
A co stało się z zabytkowym budynkiem fabryki? Kiedy zakład upadł, budynek także zaczął niszczeć. Znalazł się jednak inwestor, który wykorzystał potencjał kryjący się w obiekcie. Starą fabrykę wyremontowano i przeznaczono na biurowiec. Obok dobudowano nowy budynek, gdzie ulokowano hotel Hampton by Hilton.
Nie mogłam sobie odmówić zamieszkania w historycznym miejscu. W hotelu znajdziemy elementy nawiązujące do przeszłości. Połączenie starej i nowej części stanowi hol, gdzie jedna ze ścian, czarna i lekko wygięta nawiązuje do instrumentu. W holu ustawiono oryginalny fortepian Calisia.
Na każdej kondygnacji oba budynki połączono ażurowymi mostkami. Spotkała nas tam zabawna historia. Zaintrygowani ciekawą architekturą nie zwróciliśmy uwagi na oznaczenia i wyszliśmy na mostek na czwartym piętrze. Była to droga ewakuacyjna, drzwi się zatrzasnęły i wrócić do hotelu się nie dało. Już miałam przed oczyma długie godziny spędzone na kładce wołając o pomoc. Jednak z drugiej strony mostku drzwi dało się otworzyć. Wydostaliśmy się przez biurowiec prosto na dziedziniec, który także jest częścią kompleksu.
Na dziedzińcu ulokowało się tu kilka lokali gastronomicznych, a ustawione na zewnątrz stoliki oraz roślinne dekoracje zachęcały do relaksu. Dodatkiem była dobra herbata i tarta z borówkami.
Wróćmy jeszcze na chwilę do hotelu. W pokoju także znajdziemy nawiązanie do instrumentów – obraz, gdzie drzewa przechodzą stopniowo w klawiaturę.
Na ostatnim piętrze hotelu znajduje się taras – należy przejść obok basenu. Widok na Kalisz nie oszałamia, ale może być ciekawostką.
Przy okazji pobytu w Kaliszu mieliśmy okazję przyjrzeć się powstawaniu murala na ścianie zamykającej dziedziniec.
Co w pobliżu
W niewielkiej odległości możesz zwiedzić dworek Marii Dąbrowskiej w Russowie albo wybrać się do Gołuchowa. Nieco dalej, w miejscowości Turek obejrzyj dzieło Mehoffera.
Inne miejsca, które odwiedziłam można zobaczyć na mapie.
Jeśli zechcesz czytać podobne artykuły, proszę zapisz się na mój newsletter. Będzie mi miło, jeśli dołączysz do grona pasjonatów podróży.