Wracam myślami do lata, kiedy pojechałyśmy z moją mamą do Łodzi. W tym mieście spędziła dzieciństwo i młodość, a dokładniej w dzielnicy Łódź Górna na osiedlu Ruda.
Pamiętam trochę tą dzielnicę kiedy jeździliśmy w odwiedziny do dziadka (lata ’60/’70). Dzielnica jak na miasto wydawała mi się dość „zapuszczona”. Po wodę chodziło się do studni, ponieważ nie było wodociągu. Ulice były gruntowe albo wybrukowane kamieniem, kostką granitową. Ale pamiętam też, że dzielnica tętniła życiem, jeździły tramwaje oblepione ludźmi, a po zakupy chodziło się na Marysin. W ciepłe dni szliśmy nad Stawy Stefańskiego a jak było chłodno, do kina „Muza”.
Skąd wzięła się nazwa dzielnicy Ruda
Łódź Ruda była jednym z najwcześniej zasiedlonych miejsc na terenie dzisiejszej Łodzi. Nazwa dzielnicy pochodzi od wydobywanych rud darniowych.
Ruda darniowa to pospolita kopalina, powszechnie występująca na terenie Polski. Niska zawartość żelaza 30-50% w rudach darniowych sprawia, że pozyskiwanie żelaza z nich współcześnie jest nieopłacalne, jednakże to eksploatacja właśnie tej kopaliny zmieniła ludzką cywilizację – dostarczyła bowiem materiału do wytwarzania narzędzi znacznie trwalszego, łatwiej dostępnego niż stosowany wcześniej brąz.*
*www.surowce-naturalne.pl
Dzielnica została włączona w granice administracyjne Łodzi w 1946 r. Wcześniej funkcjonowała pod nazwą Ruda Pabianicka, do której już w 1901 r. doprowadzono linię tramwajową.
Ulica Komunalna
Wybrałyśmy się z mamą na spacer po miejscach, które związane były z jej młodością. Najpierw poszłyśmy na ulicę Komunalną gdzie urodziła się w 1940 roku. Część budynków odnowiono ale są i takie, w których nikt nie mieszka. Mama pamięta niektóre z nich jako zadbane z ładnymi ogródkami.
Fabryka rtęci
Idziemy na drugi koniec ulicy Komunalnej. Mama wskazuje na budynek, który nazywa fabryką rtęci. Wspomina, że jako mała dziewczynka bawiła się na ulicy kulkami rtęci, które w jakiś sposób wydostawały się poza zakład. Jakby na potwierdzenie tego w pobliżu znajduje się ulica Rtęciowa.
Nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat fabryki. Może ktoś wie jak nazywał się kiedyś zakład?
Spacerując po ulicach osiedla zwracam uwagę na zieleń a właściwie drzewa. Każda z ulic jest nimi obsadzona i nie są to młode drzewa.
Marysin
Stąd już parę kroków na Marysin. Nie wiem czy Marysin miał jakieś wyznaczone granice, ale na pewno był to fragment osiedla przy ulicy Pabianickiej. To tutaj było centrum handlowo-usługowe tej części Łodzi. A teraz?
Mama wraca wspomnieniami do momentu zakończenia wojny czyli 1945 r. Usłyszała jak sąsiedzi rozmawiają, że coś się dzieje na Marysinie. Wtedy 5-letnia Ania pobiegła sprawdzić co tak poruszyło ludzi.
Ruda została zajęta przez Armię Czerwoną w styczniu 1945. Szosa pabianicka była jednym z głównych kierunków wchodzenia Rosjan do Łodzi. W dniu 18 i nocą z 18/19 stycznia 1945 artyleria radziecka ostrzeliwała rejon szosy pabianickiej, zaś myśliwce sowieckie ostrzeliwały podążające w kierunku Łasku pojazdy ewakuujących się niemieckich mieszkańców Łodzi i okolic, zabijając wiele osób.
Do dziś pamięta mnóstwo porozrzucanych hełmów i spalonego człowieka pod ścianą jednego z budynków.
Idziemy wzdłuż ulicy Pabianickiej. W niektórych budynkach nadal znajdują się sklepy albo ślady po nich. Tętniący życiem Marysin w dzielnicy Łódź Górna został już tylko wspomnieniem.
W narożnym budynku, odkąd pamięta, znajdował się sklep spożywczy, jest tam i obecnie.
Sporym wydarzeniem lat ’50-tych było otwarcie nowoczesnego domu towarowego. Mama przywołuje we wspomnieniach chwilę, kiedy niedługo po otwarciu sklepu kupiła kapelusz swojej mamie.
W końcu dochodzimy do Zakładów Włókienniczych oraz pałacyku Adolfa Horaka. Uruchomiona w 1922 roku firma z czasem stała się największym rudzkim zakładem przemysłowym. Po wojnie firmę upaństwowiono a pałacyk wiele lat niszczał. Obecnie jest wyremontowany.
Ulica Pabianicka była kiedyś znacznie węższa. Po drugiej stronie również ciągnął się rząd budynków a wśród nich wybudowane tuż przed wojną kino „Muza”. W czasie przebudowy i poszerzania ulicy budynki wyburzono.
Kino „Muza” było czynne w czasie wojny. W tamtych trudnych czasach, kiedy ojciec mojej mamy został wywieziony „na roboty”, mała Ania z mamą czasem tu przychodziła. Siedziały nie na jednym seansie ale dłużej. Powodem nie była kinomania, ale ciepło. W kinie było znacznie cieplej niż w domu, gdzie brakowało pieniędzy na zakup opału.
Trochę trudno wskazać nam dokładne miejsce usytuowania kina, ale było to gdzieś w pobliżu nowego kościoła.
Ulica Słupska i rzeka Ner
Kiedy Ania była starsza, ulubioną rozrywką była jazda na rowerze. Spokojne ulice i okoliczne zielone tereny świetnie się do tego nadawały. Częstą trasą była ulica Słupska do mostu nad rzeką Ner i dalej wśród łąk.
Idziemy zobaczyć most na Nerze. Opowiada, że prowadziła do niego gruntowa droga. A stojąc na moście miało się rozległy widok na okolicę, wykoszone łąki i teren wokół rzeki. Przyjeżdżała tu posiedzieć albo pobawić się z innymi dziećmi w płytkiej rzece.
Ulica Słupska nadal jest gruntowa, lecz w pewnym momencie zmienia się w coraz węższą ścieżkę. W końcu dochodzimy do mostu, który z daleka ledwo się wylania z gąszczu pokrzyw. Wokół drzewa, zarośla, nie ma możliwości zejścia na brzeg rzeki.
Tor wyścigów konnych
Jedziemy samochodem kawałek dalej. Mama pokazuje mi miejsce, którego nie może pamiętać, ale o którym słyszała. To spory teren gdzie odbywały się wyścigi konne.
Pierwsze wyścigi zorganizowano w 1902 roku. A w 1912 r. odbył się pierwszy pokaz lotniczy – tak, tu przychodziło się także w tym celu. Wybudowano nawet bocznicę tramwajową.
Działalności zaprzestano wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. Obecnie teren jest ogrodzony rozsypującym się płotem. Na pamiątkę zostały nazwy ulic: Wyścigowa i Konna.
Miejsce ważnych wydarzeń
Na zdjęciu poniżej kościół św. Józefa Oblubieńca przy ulicy Farnej, gdzie Ania poszła do Chrztu, Pierwszej Komunii Świętej oraz wzięła ślub.
Stawy Stefańskiego
Kilka kroków od kościoła rozpoczyna się teren zwany Stawy Stefańskiego, które utworzono na rzece Ner. W latach międzywojennych Aleksander Stefański uporządkował brzegi stawu, wybudował restaurację, uruchomił wypożyczalnię łódek. Wstęp był płatny.
Po drugiej wojnie światowej teren również wykorzystywano do celów rekreacyjnych ale już bezpłatnie. Urządzano festyny, występowali znani artyści. Mama pamięta między innymi popularną w latach ’50-tych Marię Koterbską a także Martę Mirską, Janusza Gniatkowskiego.
Jakieś 200 metrów od parku, ulicą Rudzką, biegła linia tramwajowa. Pamiętam z tamtych czasów oblężone tramwaje, którymi przyjeżdżano nad stawy. Park największy rozkwit przeżywał w latach ’60-tych, później teren był coraz bardziej zaniedbany. Dopiero kilka lat temu miasto podjęło się modernizacji i znów można udać się na spacer i plażowanie nad Stawami Stefańskiego.
I w tym miejscu kończymy nasz nostalgiczny spacer, jeszcze tylko pamiątkowa fotka z ogródka dziadka i babci.
Podsumowanie
Łódź Górna to nie jest dzielnica, o której można znaleźć wiele materiałów. Posiłkowałam się danymi wyszukanymi w internecie. Proszę o sprostowania jeśli pominęłam jakieś ważne wydarzenia, a także o komentarze i uzupełnienie faktów dotyczących dzielnicy Łódź Górna.
Z rodzinnych wpisów można przeczytać fragmenty pamiętnika mojego dziadka we „Wspomnienia dziadka Edmunda”.
Podróże które odbyłam zobacz na mapie.
.
.