Majówka we Włoszech
Po odwiedzeniu spokojnej Toskanii jedziemy pociągiem do Wenecji.
Bilet z Bolonii do stacji kolejowej Wenecja S.Lucia zarezerwowałam wcześniej na stronie www.trenitalia.com. Połączeń jest dużo. „Nasza” FrecciaBianca odjeżdża o 14.16, na miejscu jest o 16.00. Za bilet w 2 klasie (kupiony w promocji) zapłaciłam 9.90 euro/os.
Niecałe 2 godziny jazdy i już Wenecja. A po wyjściu z dworca kolejowego od razu widzimy główny kanał – Canal Grande.
Wenecja. Jedyne takie miasto na świecie, niepowtarzalne, piękne i nieprawdopodobnie zatłoczone. Niektórym śmierdzą kanały, inni nie zwracają na to uwagi. Ale chyba trudno obok tego miasta przejść obojętnie.
Nocleg mamy w odległości 1,3 km od dworca kolejowego. Idziemy na nogach. Z naszym niedużym bagażem taka odległość nie stanowiłaby problemu, ale w tym ścisku trudno wogóle się poruszać. Droga się dłuży. Będąc już blisko, dłuższą chwilę zajmuje odnalezienie pensjonatu w uliczce szerokości 1 metra. Jeszcze tylko strome, wąskie schody na 2-gie piętro i jesteśmy na miejscu. Uff.
Wieczorem idziemy na Plac św. Marka. Ludzi jakby trochę mniej.
Na narożniku pałacu dożów można zobaczyć rzeźbę przedstawiającą Adama i Ewę. Ich gesty mówią: Adam – „to ona”; Ewa – „to nie ja”.
Następny dzień rozpoczynamy od zwiedzenia pałacu Ca’ d’Oro. Nazwa pochodzi od złoceń, dawniej zdobiących fasadę budynku.
A potem najlepiej zgubić się wśród uliczek i kanałów miasta. Bilet jednorazowy na tramwaj wodny (vaporetto) ważny 75 minut, kosztuje 7,5 euro i przed wejściem na pokład należy go skasować.
A może gondolą? Za 30 minut zapłacimy 80 euro za gondolę (max 6 osób), wieczorem stawka rośnie do 100 euro.
Poranek na Canal Grande.
W Wenecji spędziłam ok. 1,5 dnia. Kolejne miejsce to Florencja.
Inne miejsca które odwiedziłam zobacz na mapie.
..