Ho Chi Minh City to dawny Sajgon. Miasto z szalonym, nieokiełznanym ruchem. Hałaśliwe, z przewagą skuterów jeżdżących wszędzie, również po parkach i chodnikach. Brudne, z wyjątkiem miejsc nowoczesnych i reprezentacyjnych. Bulwary, wieżowce i kolonialna francuska zabudowa kontrastuje z wąskimi budynkami nierzadko pokrytymi pleśnią.
W treści wpisu:
- co zwiedziłam w Ho Chi Minh
- widok z najwyższego budynku w Wietnamu
- pobyt w Delcie Mekongu

Krótko o Ho Chi Minh
Ho Chi Minh znajduje się w południowym Wietnamie. Jest ważnym ośrodkiem przemysłowym oraz głównym portem morskim kraju. Przez miasto przepływa rzeka Sajgon. Według stanu na 2023 rok liczba ludności wynosiła 8,9 miliona. Choć ten bagnisty teren był już zamieszkany wcześniej, to ważną datą jest rok 1679, kiedy pozwolono osiedlić się chińskim uchodźcom. Dało to początek rozwoju osady i późniejszego szybkiego wzrostu gospodarczego.
Ho Chi Minh (1890-1969) potocznie zwanym Wujkiem Ho był wietnamskim rewolucjonistą i politykiem. W wieku 21 lat zamustrował się na statek jako pomocnik kucharza. Na morzu spędził kilka lat docierając do wielu krajów (Stany Zjednoczone, Anglia). Otrzymał francuskie wykształcenie a w 1920 r. był członkiem i założycielem Francuskiej Partii Komunistycznej. Studiował także w Moskwie. Był pierwszym prezydentem Demokratycznej Republiki Wietnamu. W 1975 r. dawny Sajgon został przemianowany na jego cześć na Ho Chi Minh City.
Z jego burzliwym życiem możesz zapoznać się na stronie wikipedii.
Co zwiedziłam w Ho Chi Minh
W czasie pobytu w Wietnamie (styczeń 2025 r.) 10 000 dongów = 1,63 zł
Prawie wszystkie wymienione w tekście miejsca znajdują się w centrum w Dzielnicy 1 i spokojnie można je zwiedzić poruszając się pieszo. Część z nich to budynki kolonialne z czasów francuskich. Tylko Landmark 81 położony jest w dzielnicy Binh Thanh. Tam dotarłam Grabem.
Bulwar Nguyen Hue
Nguyen Hue jest reprezentacyjną ulicą miasta oraz ulubionym miejscem wieczornych spotkań rodzin. Na jednym jej końcu znajduje się kolonialny budynek Ratusza Miejskiego wzniesiony w latach 1902-1908. Obecnie jest siedzibą Komitetu Ludowego. Przed nim z postumentu Wujek Ho pozdrawia przechodniów. Bulwar zamyka promenada ciągnąca się wzdłuż rzeki Sajgon.


Tylko 100 metrów od bulwaru Nguyen Hue znajduje się elegancki budynek Opery pełen zdobień i detali. To również pozostałość po francuskiej kolonii. Obok Opery wybudowano nowoczesne centrum handlowe Vincom Center.


Promenada nadrzeczna
Promenada ciągnie się wzdłuż rzeki Sajgon na znacznej długości. Teren jest zagospodarowany i raczej czysty, chociaż moim zdaniem za dużo tu betonu a za mało zieleni.
Z promenady dobrze widać do niedawna najwyższy budynek miasta, Bitexco Financial Tower o wysokości 262,5 m (68 pięter). Na 49 piętrze ulokowano platformę widokową (płatna). A wysunięty talerz jest lądowiskiem dla helikopterów.
Obecnie palmę pierwszeństwa co do wysokości przejął Landmark 81, również widoczny z promenady.



Poczta Główna
Budynek Poczty Głównej (Saigon Central Post Office) powstał w latach 1886-1891 i wygląda jak przeniesiony z Europy dworzec kolejowy. Wewnątrz dawne budki telefoniczne, marmurowa posadzka i mapy namalowane na ścianach, przedstawiające Sajgon z końca XIX w. Obiekt nadal funkcjonuje jako poczta, ale są także sklepy, głównie z pamiątkami.



Katedra Notre Dame
Naprzeciwko poczty znajduje się Katedra Notre Dame (Notre-Dame Cathedral Basilica of Saigon). Została wybudowana pod koniec XIX w. z materiałów w większości sprowadzonych z Francji. To największa świątynia w mieście. Katedra jest obecnie w remoncie i nie można jej zwiedzać.

Uliczka Książek (Book Street)
Ulica dla moli książkowych? Nie tylko. Również chwila wytchnienia dla turysty. Book Street znajduje się bardzo blisko katedry Notre Dame. Jest wyłączona z ruchu i ma 150 metrów długości. Oprócz mnóstwa książek, są tu również czasopisma i obrazy miejscowych artystów a także przyjemne kawiarnie.



Pałac Zjednoczenia
Pałac Zjednoczenia (Dinh Thong Nhat) zwany jest również Pałacem Niepodległości. Nazwę nadał budynkowi prezydent Wietnamu Południowego, który wprowadził się tutaj po zakończeniu francuskiej okupacji.
To miejsce jest dla Wietnamczyków symboliczne. Przyjmuje się, że 30 kwietnia 1975 r. dwa czołgi obalając bramę wjazdową na teren pałacu, zakończyły wojnę w Wietnamie. Czołgi można zobaczyć na jego terenie. Obecnie w budynku znajduje się muzeum, obiekt pełni też funkcję reprezentacyjną.
Wchodząc do Pałacu Zjednoczenia przenoszę się w lata 60. i 70. gdzie pozostawiono umeblowanie z tamtych lat. Zaglądam do gabinetu prezydenta, reprezentacyjnych sal a także prywatnego mieszkania dygnitarza. Na tarasie stoi helikopter, jakby czekał na rozkaz startu.
Jest jeszcze bunkier w podziemiach. W niewielkich pomieszczeniach zachowano sprzęty konieczne do funkcjonowania rządu a także pokój prezydenta oraz wyposażoną kuchnię.
Godziny otwarcia: codziennie 8.00-16.30, kasa do 15.30.
Wstęp: 40 000 VND
Szczegóły sprawdź na www.dinhdoclap.gov.vn









Landmark 81 – najwyższy budynek w Wietnamie
Do niedawna najwyższym budynkiem w Sajgonie był Bitexco Financial Tower. Jednak w 2018 r. palmę pierwszeństwa przejął Landmark 81, który jest jednocześnie najwyższym budynkiem w Wietnamie a także znajduje się w światowej czołówce pod względem wysokości. Obiekt przypominający wieżę powstał wraz z kompleksem bloków oraz parkiem. Jego wysokość to 461,2 metrów.

W Landmark 81 mieszczą się apartamenty mieszkalne, hotel, restauracje, centrum handlowe oraz taras widokowy. I na ten taras widokowy postanowiłam wjechać. Tym bardziej, że rok wcześniej byłam na tarasie widokowym najwyższego budynku w Bangkoku, mającego „tylko” 314 metrów.
Aby znaleźć kasę biletową i windę na taras widokowy zwany SkyView, należy wejść do centrum handlowego na poziom B1. Tam znaleźć stoisko sprzedające bilety na taras. Dla ciekawych, a może chętnych, na poziome B1 znajduje się też lodowisko. Z zakupionym biletem wjeżdżam na 79 piętro. Tutaj zza szyb można już spojrzeć na miasto, ale odkryty taras znajduje się na 81 piętrze, na wysokości 382,65 m, gdzie wchodzę schodami. Okazuje się, że taras jest niewielki. A w zasadzie to ścieżka, na którą wchodzi się w uprzęży przypiętym do stalowej szyny. Zupełnie nie wiem po co, skoro szklane ogrodzenie sięgało mi ponad głowę. Mimo wszystko widoki były świetne.





Godziny otwarcia tarasu: codziennie 9.30-22.00.
Wstęp: normalny 300 000 VND, ulgowy dla osób +60 i dzieci 150 000 VND; w weekendy drożej.
Dostępne są też bilety z grami, drinkiem.
Porównując taras widokowy w Landmark 81 ze wspomnianym w Bangkoku, według mnie ten drugi wypada znacznie ciekawiej. Przede wszystkim w Bangkoku widoki były we wszystkich kierunkach, nie ograniczała ich szyba a odkryty taras był duży. Można było usiąść i do woli cieszyć się widokami.
Po zjechaniu na dół idę do Parku Centralnego położonego między wieżowcami a rzeką Sajgon. Teren jest czysty, ładnie zagospodarowany z różnorodną roślinnością. Można usiąść na jednej z ławek, lub na trawie, gdzie miejscowi lubią piknikować. Poza tym są fontanny (nie działały podczas mojego pobytu), niewielka marina, staw oraz platformy widokowe.





Aby odetchnąć od hałaśliwego wielomilionowego miasta wybrałam się do Delty Mekongu.
Pobyt w Delcie Mekongu
Większość odwiedzjących Ho Chi Minh City przyjeżdża do Delty Mekongu na jedno lub dwu dniową zorganizowaną wycieczkę. Mnie się nie spieszyło, więc pojechałam tam na krótki wypoczynek.

Gdzie zamieszkałam
Zatrzymałam się w Ben Tre Farm Stay oddalonym o 3 km od centrum miasta Ben Tre. Skromny drewniany domek znajdował się w sadzie. Wokoło rosły palmy kokosowe, bananowce, papaje, jackfruit. Tu nie planowałam zwiedzania, wybrałam się tylko na rejs po jednej z odnóg Mekongu. Sam pobyt wśród bujnej zieleni dostarczył mi wiele pięknych wrażeń.







Jak dojechłam
Kiedy zarezerwowałam domek w Ben Tre Farm Stay, otrzymałam informację od właściciela, jak dotrzeć. Ponieważ jechałam z Ho Chi Minh, najlepszym rozwiązaniem był dojazd autobusem linii Thao Chau do miasta Ben Tre. Dalej linia darmowym busem dowoziła pasażerów do okolicznych pensjonatów. Dojazd wygodny i sprawny, choć ja jeszcze musiałam dojść pieszo około 150 metrów, bo w wąską uliczkę samochody nie wjeżdżały. Powrót w ten sam sposób.


Trochę luźnych spostrzeżeń
Przed przyjazdem do Ho Chi Minh poczytałam trochę opisów pod kątem jego zwiedzania. Większość osób polecała jak najszybciej opuścić miasto, bo niewiele tu do zobaczenia, a hałas i chaos mocno dają się we znaki. O ile z drugim stwierdzeniem prawie się zgodzę, to jednak uważam, że miastu warto poświęcić trochę więcej czasu niż jeden dzień. Oprócz polecanych punktów warto poobserwować codzienne życie mieszkańców. W Ho Chi Minh City spędziłam dwa dni i nie zobaczyłam wszystkiego. Ale ja lubię zwiedzać powoli.
Pieszo po mieście
Wybierając się do Ho Chi Minh City mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać, mimo to pierwszy dzień nie był łatwy. Kiedy wyszłam z hotelu, przez chwilę myślałam, że przez cały pobyt będę zwiedzać tylko tę stronę ulicy. Na szczęście okazało się, że niedaleko jest skrzyżowanie ze światłami. Co prawda tylko dla samochodów, ale zawsze to coś. Zmieniające się światła pozwoliły mi wejść na jezdnię, bo zanim dotarłam na drugą stronę ulicy otoczyły mnie skutery.
Innym sposobem było przechodzenie z miejscowymi, co w rzeczywistości wcale nie było takie proste. Wietnamczycy nie chodzą, oni są scaleni ze skuterami, nawet krótki odcinek wolą jechać niż iść. Mam wrażenie, że nie czują potrzeby oczyszczenia chodników ze wszystkiego co na nich się znajduje i udostępnienia pieszym. Ogólnie pieszy ma w Wietnamie ciężko, zwykle chodzi przy krawężniku.
Chodniki w miastach są, ale rzadko służą pieszym. Tam się parkuje skutery, stawia stoiska, ustawia słupy, reklamy, składuje różne rzeczy, nawet dekoracje kwiatowe w doniczkach ustawia się na całej ich szerokości. No i same krawężniki – są specjalnie wyprofilowane aby skuter mógł wjechać na chodnik.


Czasem zdarzy się przejście z sygnalizacją świetlną dla pieszych i pojazdów wraz z wymalowaną „zebrą”. Ale patrzę na drugą stronę ulicy (jak na zdjęciu poniżej) i zastanawiam się o co chodzi z tym niskim murkiem – tak, aby tam nie wjechał skuter. Podobne „zapory” z rurek spotkałam w parkach, ale przecież tam można przejechać obok.

Grab Taxi
Grab Taxi to wygodne i niedrogie rozwiązanie. Sprawdziło się nie tylko w Ho Chi Minh ale i w innych miastach. Dodatkowo pod aplikację podpięłam kartę Revolut przez co odpadł problem z odliczaniem pieniędzy. Problem pojawiał się tylko w zakorkowanych centrach, kiedy kierowcy odrzucali zlecenie nie mogąc dojechać w wyznaczone miejsce.

Metro
Nie skorzystałam, choć podjęłam próbę ze względu na zakorkowane centrum. Metro jest nowiutkie – pierwszą i jedyną linię otwarto w grudniu 2024 r. Problem był z zakupem biletów, a właściwie ich brakiem. Przekroczyć bramki metra można tylko poprzez aplikację na telefonie. Zrezygnowałam, na jeden przejazd nie będę się bawić w ściąganie apki.

Hop-on hop-off
W Ho Chi Minh City jeżdżą autobusy wycieczkowe hop-on hop-off. Ich trasa obejmuje punkty w Dzielnicy 1. Nie skorzystałam, ponieważ wszędzie doszłam pieszo. Później miałam wątpliwości, bo być może spokojne spojrzenie na miasto z wysokości autobusowego piętra byłoby ciekawym doświadczeniem.
Punkt informacyjny i kasę widziałam na Poczcie Głównej, ale chyba najlepiej kupić bilet przez internet. Na www.hop-on-hop-off-bus-tours.com znajdziesz więcej informacji.

Święto TET
Święto TET to wietnamski Nowy Rok oparty na chińskim kalendarzu. Przypada w styczniu lub lutym. TET jest najważniejszym świętem w Wietnamie. To obchodzone hucznie święto rodzinne.
Nie byłam w trakcie TET w Wietnamie, wyjechałam tuż przed świętem. Ale mogłam obserwować przygotowania. Ustawiano wiele dekoracji kwiatowych na ulicach, placach, przed wejściami do budynków. Wieszano lampiony i girlandy światełek. W dekoracjach dominował kolor żółty i czerwony. Wśród nich mieszkańcy robili sobie zdjęcia w tradycyjnych, bardzo ładnych strojach.
Poniżej trochę fotek wykonanych tuż przed świętem TET.





Gdzie dalej
Odwiedź inne rejony Wietnamu. Ja dotarłam do dawnej stolicy Wietnamu Hue oraz do Hoi An, które ocalało dzięki staraniom polskiego konserwatora zabytków, Kazimierza Kwiatkowskiego. Warto też odwiedzić inne pobliskie państwa. Zostań kilka dni w stolicy Tajlandii, Bangkoku i zajrzyj do miejsc mało znanych. Wybierz się do Angkor Wat w Kambodży albo do Hong Kongu.
Inne miejsca które odwiedziłam zobacz na mapie.
Jeśli zechcesz czytać podobne artykuły, proszę zapisz się na mój newsletter. Będzie mi miło, jeśli dołączysz do grona pasjonatów podróży.