Mirów i Bobolice są celem naszej wycieczki z wnukiem. Jurę Krakowsko – Częstochowską mam w zasięgu jednodniowych wycieczek. Jedziemy tam z wnuczkiem w jeden z wielu w tym roku słonecznych dni. Zakładamy przejście szczytami wzgórz z Mirowa do Bobolic, powrót ścieżką u podnóża wapiennych skał. Trasa krótka, malownicza, w sam raz dla dzieci.
Dystans: w obie strony około 3,6 km
Szlak: tam – czerwony; powrót – nieoznaczona ścieżka
Teren obecnie jest popularnym miejscem rodzinnych wycieczek. Częściowo za sprawą odbudowanego z ruin zamku w Bobolicach.
A pamiętam czasy, kiedy biegaliśmy po ruinach obu zamków, droga łącząca obie wioski miała nawierzchnię gruntową a teren wokoło nie był tak zarośnięty.
Jura to kraina z białymi skałami i warownymi zamkami. Zamki (w większości) wybudowano w XIV wieku na polecenie tego obok jegomościa, czyli króla Kazimierz Wielkiego. Większość z nich stała się ruiną w czasie potopu szwedzkiego. Tak w wielkim uproszczeniu przedstawia się historia jurajskich warowni.
Naszą wycieczkę zaczynamy w Mirowie. Na wzgórzu, nieopodal wielkiego parkingu, górują ruiny zamku.
Obiekt od dłuższego czasu jest niedostępny dla zwiedzających. Niedawno rozpoczęto prace remontowe z założeniem ukończenia w 2020 r. Według informacji ma pozostać ruiną udostępnioną do zwiedzania.
Podchodzimy w pobliże warowni. Przed nami rozciąga się polana.
Dalej idziemy czerwonym szlakiem w kierunku drugiego zamku, po obu stronach mając ładne widoki na okolicę oraz wapienne skały.
Czasem musimy sobie pomagać pokonując skaliste podłoże.
Po jakimś czasie naszym oczom ukazuje się powstały z ruin zamek w Bobolicach.
Zamek można zwiedzić, a wnuk ma nadzieję spotkać rycerza. Prawdziwego rycerza nie było, ale obejrzeliśmy zbroje oraz panoramę okolic z punktu widokowego.
Na zamku kręcono również sceny do filmu „Korona królów”.
W sumie zwiedzania jest niewiele (kilka sal), a cena biletu moim zdaniem zbyt wsoka: normalny 15 zł, ulgowy 10 zł. Mimo wszystko raz warto zobaczyć.
Z powrotem wracamy dołem, czyli ścieżką u podnóża skał. Niektóre z nich są popularne wśród wspinaczy.
Innym mniej znanym miejscem na Jurze gdzie wnuczek także świetnie się bawił jest Pustynia Siedlecka.
Inne miejsca które odwiedziłam zobacz na mapie.