„Seniorka z plecakiem” powstała z pasji podróżowania. Kiedy rodził się mój blog, równocześnie podglądałam inne. Zresztą nadal to robię, aby zobaczyć co porabiają inni pasjonaci podróży, lub zaczerpnąć z ich wiedzy i przygotować własny wojaż.
W tamtym czasie wiele czytałam jak powinno się blog prowadzić, o czym pisać, co czytelników interesuje, na czym się skupić i wiele tym podobnych rad. Niektóre blogi traktują o całym świecie, inne o wybranym regionie lub kraju. Słyszałam uwagi, że jeśli ktoś pisze o wszystkim, to właściwie o niczym, bo nie da się być specjalistą od wszystkiego. W pełni się z tym zgadzam i chętnie zaglądam na blogi opisujące wyłącznie np. Bałkany czy Italię.
Ale ja nie jestem specjalistą i nawet nie chcę nim być. Chcę podróżować po wszystkich kontynentach. Nie potrafiłabym się ograniczyć do jakiegoś fragmentu świata. Natomiast wiem jaki styl coraz bardziej mi odpowiada: podróżowanie bez pośpiechu.
Niektórzy nazywają to „slow travel”. Przez jakiś czas myślałam, że dokładnie to lubię. Jednak nie zupełnie tak jest. Podróżowanie w stylu „slow” od jakiegoś czasu próbuje się zdefiniować, zamknąć w reguły. W rezultacie zaczyna robić się sztywno, ponieważ podświadomie próbujemy wpisać się w te ramy. Oczywiście z wieloma zasadami się zgadzam, ale one powinny dotyczyć każdego wyjazdu m.in. uszanowanie innych kultur (niekoniecznie zgodnymi z moimi poglądami), omijanie miejsc typu „fotka z tygrysem” czy tresura delfinów, szanowanie środowiska.
Staram się blogowi nadać kierunek zgodny z tym, co odpowiada mnie, ponieważ wtedy jest i będzie naturalny i prawdziwy. Nie mam doświadczenia w pisaniu tekstów, nie jestem dziennikarzem, nie pracuję w turystyce. Opisuję miejsca tak jak je widzę, w prosty, niewymuszony i zwyczajny sposób, uzupełniając zdjęciami, które być może opowiedzą więcej niż słowa. Odwiedzone miejsca przedstawiam w sposób rzetelny. Tak, jak je odebrałam na miejscu, bez wpadania w euforię i bez krytykanctwa, jak np. w Malta w marcu opisując nienajlepszą komunikację na wyspie. To są oczywiście moje subiektywne odczucia.
Mój styl podróżowania to podróżowanie bez pośpiechu, bez względu na to, czy znajduję się na wsi czy w wielkim mieście. Wolne podróżowanie nie oznacza dla mnie zaszycia się w jednym miejscu, lenistwa czy leżenia na plaży. To raczej będzie wycieczka w góry, spacer po plaży, a w gwarnym mieście spokojniejsze uliczki.
Czasem zwiedzam też popularne i zatłoczone miejsca. Takim przykładem może być odwiedzony kilka lat temu pałac Schonbrunn w Wiedniu. Z wypożyczonym audioprzewodnikiem przemierzałam sale, zatrzymując się przy interesujących eksponatach i nikt mnie nie poganiał. Zwiedzający byli, nawet dużo, jednak słuchawki dawały komfort skupienia się na obcowaniu ze sztuką. W innym gwarnym miejscu, w Angkor Wat w Kambodży odpoczywałam w cieniu, niewidoczna dla przechodzących nieopodal wycieczek.
Jedną z ostatnich podróży, do Tajlandii, opisałam dosyć szczegółowo pod względem cen, noclegów, transportu itp. Liczba odwiedzonych miejsc w czasie tego wyjazdu nie jest imponująca, ale to właśnie jest moje podróżowanie bez pośpiechu. Wszystkie podane informacje przerobiłam na sobie. Być może były lepsze rozwiązania, ale o nich nie wiedziałam. Dzielę się swoją wiedzą (może się komuś przyda), której sama często szukam na innych blogach. Wbrew pozorom, czasem nie jest to łatwe. Na większości blogów odnajduję te same miejsca, wpisy typu „Top 10”. I proszę nie zrozumcie mnie źle, nie krytykuję tego. Sama zresztą mam na blogu wiele miejsc, które można by umieścić na liście „Top…”. Lecz czasem szukam informacji o mało znanych miejscach i właśnie tu jest trudniej. W tej sytuacji często pomocni są specjaliści od wybranych regionów.
Jak podróżuję wolniej:
- robię listę miejsc do odwiedzenia, zakładając, że nie zwiedzę wszystkich; potem na miejscu wybieram to co mi najbardziej odpowiada,
- zwiedzam najbliższą okolicę, a następnie wyruszam trochę dalej, no chyba że w okolicy jest jakieś szczególne miejsce; staram się więcej zobaczyć niż najeździć;
- czasem robię dzień bez planu i szwendam się bez celu zerkając na dzieci wracające ze szkoły, ogródek, kota, pana myjącego samochód, sklepową wystawę; i jest fajnie, nic nie muszę;
- zostawiam sobie chwilę na zadumę z Biblią.
I w tym kierunku będzie podążał mój blog. Tam gdzie zwiedza się wolniej.
Wszystkie odwiedzone i opisane na blogu miejsca zaznaczyłam na mapie.
.